czwartek, 28 czerwca 2012

VII Isn't HE lovely

W mieszkaniu zastałam drzemiącą na kanapie Marlen i stos brudnych naczyń w kuchennym zlewie. Trzasnęłam drzwiami prawdopodobnie za głośno, bo Len przebudziła się i spytała cicho:
- Mała Am?
Poczułam jak przypływ złości rozsadza mi skronie, irytacja z powodu bałaganiarstwa przyjaciółki, nieszczerości Zayna i tego całego popieprzonego świata. Targnęły mną dreszcze, fala gorąca zalała mi czoło i plecy. Oparłam się o ścianę nie mogąc złapać powierza.
- Ammie!?!? - mglisty krzyk Len przedzierający powietrze gdzieś daleko..
Czarne plamy przesłoniły biegnącą ku mnie burzę czekoladowych loków. Osunęłam się bezwładnie na zimną posadzkę i wszystko zniknęło.
Z oddali dochodziło moich uszu miarowe tykanie aparatury i dźwięk spadających do wody kropli. Powoli odzyskiwałam czucie w rękach i nogach. nagły atak migreny ścisnął boleśnie skronie, ale zdołałam otworzyć powieki. Pomrugałam parę razy i obraz się wyostrzył. Światło wpadało do jasnej sali przez zasunięte żaluzje w oknie. Zegar na kremowej ścianie wybijał południe. Pachniało proszkiem do prania i kroplami żołądkowymi.
- Ammie? -zauważyłam Harrego opartego o szpitalne krzesło. Patrzył na mnie z przylepionym uśmiechem.
Pomrugałam jeszcze, chciałam przetrzeć oczy, bo ten widok wydał mi się podejrzany, ale kroplówka podłączona do mojej dłoni nie pozwoliła na tak wyczynowe ruchy.
- Spokojnie, Am. Wszystko pod kontrolą. Zasłabłaś i jesteś w szpitalu. Robią jakieś badania i pewnie jeszcze dziś cię wypuszczą.
- Gdzie Len? - wysapałam z trudem, przypominając sobie burzę loków biegnącą mi na ratunek.
Harry kontynuował swój profesorski ton.
- Poszła z Niallem na lunch do bufetu. Niedługo wrócą i zmienią mnie. Chyba, że Louis wróci przed nimi.
Wzruszyła mnie ich opiekuńczość. Chciałam podziękować, ale nagły napływ senności zawiązał mi usta. Opadłam na poduszki.
- Tylko mi nie mów, że znów będziesz spać..! - pretensja w głosie Hazzy pozwoliła mi wyobrazić sobie jego minę, której już nie widziałam. Uśmiechnęłam się i zasnęłam zostawiając zrozpaczonego Harrego na obskurnym szpitalnym krześle z taką oto ekspresją na twarzy:












3 komentarze:

  1. Ja już chcę następny rozdział . ! X D .
    Naprawdę super piszesz . ! :D .

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nexta :D.

    [1d-offcamera.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. podoba mi się opiekuńczość Louisa! Za to mina Hazzy wymiata ;D Czekam na następny rozdział ;)

    no-cases.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń