sobota, 14 lipca 2012

XIII I can't stop loving you..

Drzwi do pokoju muzycznego były uchylone, moich uszu dobiegła zawodząca melodia. Cicho przemknęłam przez próg i usiadłam na taboreciku obok Lou. Stukał palcami w klawisze keyboardu grając jakąś piosenkę o utraconej miłości. Tak, miałam rację. Przysunęłam się bliżej i oparłam brodę o jego ramię. Opuścił głowę i westchnął ciężko. Widziałam, jak bije się z myślami.
- Lou, jeśli chodzi o mój związek z Harrym, to my tylko... to tak naprawdę... to przez Zayna... to nic nie znaczy....
Zmarszczył czoło i popatrzył na mnie zdziwiony.
- Am, o czym ty mówisz...?
Świetnie grasz, Lou. Gratulacje. Ale nie odpuszczę. Wyciągnę to z ciebie za wszelką cenę.
- O Harrym i o mnie. - odpowiedziałam siląc się na swobodny ton. - Widzę, że cię to męczy. Przyszłam, żeby zapewnić cię, że to nic nie znaczy. Że moje serce..
- Am.. - przerwał mi Lou, na jego twarzy pojawił się blady uśmiech. - Myślisz, że moje samopoczucie pogorszyło się ze względu na ten cyrk z Harrym..?
Przenikał mnie wzrokiem, a ja siedziałam jak wryta. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- No, widziałam... to znaczy...miałam wrażenie, że...jest ci z tego powodu smutno..
Lou uśmiechnął się, ale po chwili spoważniał i z powrotem zmarszczył brwi.
- Nie, Am, przykro mi , ale to nie o ciebie chodzi. Po prostu...stało się coś, co...Pamiętasz jak chodziliśmy z Nomu - Muu nad staw za rezydencją państwa Brookle ?? Pamiętasz, jak przyglądaliśmy się lśniącej tafli wody i obiecaliśmy sobie, że kiedyś przepłyniemy na drugi brzeg i wybudujemy tam szałas?? Nomu - Muu śmiała się, ale podjudzała w nas te marzenia i pewnego dnia wypożyczyła łódkę, którą przepłynęliśmy na drugi brzeg. Szałas pewnie do tej pory tam stoi...  - Urwał i zagryzł wargi.
Czułam jak złość rozsadza mnie od środka. Jak mogłam być tak naiwna?! Jak mogłam!? Chciałam tylko jak najszybciej wyjść z tego pokoju, żeby już nie słuchać dumań Lou, czegokolwiek dotyczyły. Postanowiłam to zakończyć.
- Powiesz mi o co chodzi? - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Nomu- Muu zmarła wczoraj po południu. Przepraszam, że ci nie powiedziałem, byłem w zbyt dużym szoku... - odpowiedział i opuścił głowę ze wstydem.
Nie wiem co bolało bardziej -czy śmierć ukochanej niani, czy fakt, że Lou nic do mnie nie czuł. Łzy uwięzły mi w gardle, chciałam zacisnąć pięści i uciec daleko od pokoju, w którym siedzieliśmy. Zdawałam sobie sprawę, że nie mogłam być zła na Lou- powinnam raczej złościć się sama na siebie i swoją naiwność.
Lu podniósł głowę i popatrzył na mnie pełnym cierpienia spojrzeniem. Otarł łzę, która ciepłą kroplą spłynęła mi po policzku.
-  Kocham cię, siostrzyczko. - szepnął i objął mnie ramionami.
Wtuliłam się w jego bluzę i z trudem łapiąc powietrze odpowiedziałam cicho:
- Kocham cię, Lou.
''Niestety'' - dodałam w myśli zagryzając wargi.


3 komentarze:

  1. Ooo słodziaki <3 :)
    Super rozdział, bardzo mi się podoba xD
    i tak patrzę na ankietę z boku, na temat ulubionej postaci i wciąż rozbrajają mnie te epitety do postaci haha :) Ogólnie lubię czytać tą historię, ale żeby nie było www.ho-run.blogspot.com << tu nie jest gorzej, serio :)
    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie blogi o 1D zanudzają na śmierć , ale twój jest naprawdę wyjątkowy MASZ TALENT. (Czekam na następny) ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. na serio niesamowity blog! masz talent ** dodawaj szybko anstepny rozdizal!!!! nie moge sie doczekac!;***

    OdpowiedzUsuń