sobota, 21 lipca 2012

XVIII Nobody Knows

Otworzyłam oczy. Dookoła panował półmrok. Kręciło mi się w głowie i miałam ochotę pozbyć się ciążącego na żołądku spaghetti. Dreszcze przebiegały przez całe moje ciało, gorączka rozpalała czoło i policzki. Nie słyszałam nic, oprócz szybkiego bicia własnego serca. Nie potrafię powiedzieć, ile razy zasypiałam i budziłam się na przemian, wiem, że w pewnym momencie czyjaś zimna dłoń chwyciła mnie za rękę. Zamrugałam próbując rozproszyć ciemności. Dostrzegłam zarysy twarzy, krótkie włosy, lekko odstające uszy.
- Lou...
Chłopak przycisnął usta do mojej dłoni.
- Wyzdrowiejesz mała, wyzdrowiejesz..
Łza popłynęła po moim rozpalonym policzku. Nie miałam siły dłużej z tym zwlekać. Póki byłam przytomna, postanowiłam wszystko mu powiedzieć.
- Lou... zaczęłam, kiedy obok zarysu przyjaciela pojawiła się druga postać. Szybko rozróżniłam kręcone włosy i wątłą sylwetkę. A więc ze zwierzeniami to by było na tyle.
- El przyniosła ci trochę mandarynek i parę jabłek.. - głos Lou drżał, wiedziałam, że był zmartwiony. Eleonor nachyliła się nad nim i szepnęła dość głośno, bym mogła usłyszeć:
- Harry czeka za drzwiami, upiera się, że nas zmieni.
Lou pokiwał głową i wstał, puszczając moją rękę.
- Ok, chodźmy. Am, przyjdę jutro...
- Idź, idź.. - odwróciłam głowę, wolałam nie patrzeć jak wychodzi. Po chwili drzwi wejściowe zaskrzypiały, wypuszczając zakochaną parę na klatkę schodową. Do pomieszczenia wszedł Hazza.
- Matko, w końcu! Myślałem, że tam uświerknę.. - westchnął siadając przy mnie. Uśmiechnęłam się.
- Co tym razem się ze mną działo..?
Harry wzruszył ramionami.
- Jak poprzednio - zemdlałaś, anemia, awitaminoza... Lekarz pozwolił, żebyś została w swoim mieszkaniu.
- Jak Louis się dowiedział? - zapytałam prosto z mostu. - Dzwoniłeś do niego??
Hazza niechętnie odpowiedział. Wyczułam zdenerwowanie w tonie jego głosu.
- Zabrałem cię do szpitala. Facecik, który ostatnio cię badał od razu poinformował Lou - musiał mieć zapisany jego numer, w razie wypadku. Błagałem, żebyś mogła zostać w domu, wiem, jaką odrazą darzysz szpitale.. - uśmiechnął się ponuro, jego zęby błysnęły w półmroku.
- Dziękuję... - wyszeptałam. - Wiem, że tylko ty i Lou zrobilibyście to dla mnie. Zayn wolałby smsować z Perrie, Niallowi przeszkodziłaby promocja w Tesco, a Liam połamałby się, zanim dowiózłby mnie do szpitala.
Zanieśliśmy się śmiechem. Szybko jednak straciłam siły i opadłam na poduszki.
- Ja to mam szczęście do chłopaków. Ani Zayn, ani Lou... - mruknęłam sama do siebie. Nie uszło to oczywiście uwadze Hazzy.
- Może powinnaś zwrócić uwagę na tych, którzy naprawdę cię kochają..? - wyszeptał, a moje serce stanęło w miejscu.
Poczułam jego rozgrzaną dłoń na ręce.
- Co masz na myśli..? - nie wytrzymałam.
Chyba zdawało się mu, że sama sobie odpowiem, bo nie odezwał się. Oparł się tylko o moje nogi, słyszałam, że ciężko oddycha.
- Masz rację, musisz się wygadać Lou. - powiedział po jakimś czasie, a głos mu drżał. - Może rzuci dla ciebie Eleonor.
Nie wierzyłam własnym uszom.
- Kpisz sobie..?! - wydyszałam cała spocona.
Pokręcił głową.
- Nie. Mówię po prostu to, co chcesz usłyszeć.
Postanowiłam, że się obrażę. Nie mogłam się jednak powstrzymać przed zadaniem mu jeszcze jednego pytania.
- A co ty byś chciał usłyszeć jako odpowiedź, hę..?!
Dłuższą chwilę milczał.
- Kto wie.. - mruknął w końcu, ściskając mocniej moją dłoń. - Kto wie...


6 komentarzy:

  1. Ale świetny rozdział! Rozwijasz się, Kwadraciku, rozwijasz :D

    Ammie + Lou ... ja chyba założę stowarzyszenie dotyczące tej pary w twoim blogu :D

    + www.ho-run.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazwyczaj nie darzę szczególną sympatią blogów o One Direction, ale Twój mi się podoba. To jest takie romantyczne, szczególnie końcówka. ;)

    marsz-mendelsona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie Ammie i Lou tylko Ammie i Hazza ;*
    Super rozdział <3
    Zapraszam do mnie ;D
    http://timehealsallwoundss.blogspot.com/
    http://i-think-i-wanna-marry-u.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ! Jak zawsze ;P kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz niesamowityy talent! Niedawno znalazłam Twojego Bloga i po przeczytaniu 1 rozdziału tak się wciągnęłam, że nie sposób było przeczytać pozostałych :) Pisz, błagam Cię pisz i dodawaj wpisy codziennie :) Twoja opowieść jest tak cudowna, tak różniąca się od pozostałych - najbardziej fabułą. Brak słów. Jak to czytam to po prostu ryczę. Kooocham :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Ammie + Hazza
    A Louis niech zaluje :P
    Domi (www.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń