piątek, 31 sierpnia 2012

XXXII Never Think

- Nie rozumiem. Po co chcesz jechać sama do Doncaster? - brwi Len uniosły się wysoko, groźne oczy patrzyły na mnie podejrzliwie.Wydęłam usta.
- Już mówiłam. Odpocząć.
Len pokręciła głową.
- Lekarz ci na to nie pozwoli.
- Już pozwolił. - machnęłam jej przed nosem telefonem komórkowym. - Dzwoniłam. Powiedział, że taki wyjazd dobrze mi zrobi.
Znów kręcenie głową i złowrogie łypanie oczami.
- No dobrze, ale dlaczego do Doncaster? Dlaczego sama?
Pobudziłam wszystkie szare komórki, które miałam w posiadaniu do myślenia. Miałam tylko nadzieję, że odpowiedź nie zabrzmi głupio.
- Słyszałam, że to doskonałe miejsce na tygodniowy pobyt. Wiesz, świeże powietrze, zielone tereny, pływalnie.. Chcę odpocząć od wszystkich. Najlepiej sama.
Len przypatrzyła mi się badawczo, starałam się nie spłonąć rumieńcem.
- Nie wiem, co knujesz, ale przeczuwam, że nie wyjdzie ci to na dobre.
 Nie! Nie mogłam wzbudzać podejrzeń! Jak najszybciej musiałam uwiarygodnić mój plan wyjazdu.
- Sophie opowiadała mi wczoraj, że była w Doncaster zeszłego roku. Sama. Wypoczęła, pozbyła się migreny i nerwowych bólów w mostku.
Zdecydowanie nie było to najlepsze kłamstwo, jakie w życiu wymyśliłam, ale Len połknęła haczyk. Patrzyła na mnie trochę przychylniej, choć wciąż zachowywała ostrożność.
 - A kiedy zamierzasz wylecieć?
Oj, to będzie szok.
- Dziś o siedemnastej mam samolot. - wydukałam unikając jej wzroku. Kiedy w końcu na nią spojrzałam miała dziwny wyraz twarzy.
- Aha...A..kto zawiezie cię na lotnisko? Bo na mnie, wybacz, nie możesz dziś liczyć. Jestem umówiona.
Wzruszyłam ramionami.
- Harry. Zaraz go poproszę.
Len pokiwała tylko głową i odeszła do kuchni bez słowa. Nie wiem, co czuła, trudno było mi to odgadnąć. Miałam tylko nadzieję, że nie przyjdzie jej do głowy Louis.
Harry, po długich próbach przekonania mnie, bym nie leciała, zgodził się odwieźć mnie na samolot. Bijąc się z myślami rozpoczęłam pakowanie. Zawartość mojej szafy nie była zadowalająca. Nie podobały mi się moje ubrania, jak mogłam mieć tak okropny gust zaledwie parę miesięcy temu? Smutne kolory, swetry dziergane na drutach, długie, nudne jak flaki z olejem t-shirty. Po zastanowieniu spakowałam kilka pastelowych bluzek, dwie pary dżinsów i starą piżamę w pieski. Dorzuciłam jeszcze flanelową bieliznę oraz perfumy. Całą godzinę, która została do przyjazdu Hazzy spędziłam ślęcząc przy oknie. To, co niedługo zrobię będzie nieuczciwe i niemoralne. Ucieknę z chłopakiem, który ma rodzinę- dziecko i narzeczoną. Złamię niepisane, lecz oczywiste zasady lojalności wobec najbliższych przyjaciół. Zawiodę chłopaka, który mnie kocha. Chyba, że nikt się o tym nie dowie.. Tak. Nikt się o tym nie dowie. Na razie najważniejsza jest miłość Louisa, o którą tak długo walczyłam. W końcu wiem, że kocha mnie właśnie ON. Mogę łamać wszystkie zasady w imię miłości.
Harry stawił się w drzwiach punktualnie, limuzyna dojechała do Gatwick Airport trzydzieści minut przed odlotem mojego samolotu.
- Możesz już iść, poradzę sobie. - uśmiechnęłam się do Hazzy, kiedy odprowadził mnie do kontroli bagażu. Starałam się zachowywać spokojnie i wiarygodnie, ale nie mogłam ukryć zdenerwowania.
Zmarszczył brwi.
- Nigdzie nie idę. Zostanę tu przy tobie do końca zasranego życia, po wieki wieków amen. No. To co, zjesz kanapkę? -wskazał głową na Cafe Bistro, z której dochodziły smakowite zapachy.
Pokręciłam głową.
- PO-RA-DZĘ-SO-BIE. - wyszeptałam nerwowo zastanawiając się, czy Louis już wyleciał i czy nikt mnie nie śledzi.
Harry odchrząknął wyraźnie naburmuszony.
- Mogę się chociaż przyzwoicie pożegnać?
Przytaknęłam, a on chwycił mnie za rękę.
- Będę na ciebie czekał.- musnął mój policzek ustami. - Zawsze.
A potem zniknął za przeszklonymi drzwiami lotniska. Długo patrzyłam w przestrzeń za nim wiedząc, że jestem o krok od utraty go na zawsze.
Hala odlotów pełna była ludzi wszelkiej narodowości. Na szczęście nie czekałam tam długo - chwilę później weszłam na pokład samolotu. Zajęłam miejsce przy oknie obok ubranego na czarno biznesmena. Po starcie obserwowałam biel chmur, przez które przebijaliśmy się z zawrotną prędkością. Tak bardzo wtedy zazdrościłam chmurom! Był takie wolne i beztroskie - pewnie nie wiedziały, co to nieszczęśliwa miłość. Tak, zazdrościłam wtedy chmurom jak nigdy przedtem i nigdy później.
Walcząc z ogarniającym mnie coraz mocniej strachem przed spotkaniem z Lou zauważyłam przechodzącą przez korytarzyk postać. Serce podskoczyło mi do gardła. Ciemne włosy, bejsbolówka.. Zayn?! Nie, to niemożliwe. To tylko moja bujna wyobraźnia. Może ze strachu nabawiłam się omamów... Postać wróciła na swoje miejsce. To niemożliwe, to nie on. A zresztą nie widziałam przecież twarzy. Z tyłu wiele osób wygląda podobnie.
Kiedy otworzyły się przede mną drzwi lotniska w Doncaster, Lou już tam czekał. Zgrabnie podpierał ścianę obok sklepu duty-free, szukał mojej twarzy w tłumie osób opuszczających halę przylotów. Mała walizka leżała u jego nóg, musiał przylecieć długo przede mną skoro już odebrał swój bagaż. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do niego wolnym krokiem. Zobaczył mnie i jego twarz rozświetliła się.
- Jesteś. - szepnął. Usta mu drżały. I ja nie mogłam poskarżyć się na brak emocji.
- Jestem.
Taksówka w piętnaście minut zawiozła nas do domu Lou. Jego mama i siostry wyjechały do dziadków, rezydencja była więc pusta. Tym lepiej - żadnych świadków. Nic się nie wyda.
Przed drzwiami wejściowymi zawahałam się. To się stanie. Jeśli tylko przekroczę ten próg.
- Am? - głos Lou rozwiał się za moimi plecami.
Weszłam do domu. Stało się. Roztrzęsiona siadłam na najbliższym krześle i  rozpłakałam się na dobre. Łzy kapały na drewnianą podłogę, ręce drżały. Zaciągnęłam się zapachem Lou, dotknęłam jego mokrej twarzy. Nie tylko ja płakałam.
- Odejdziesz do Eleonor.. - wyszeptałam z trudem łapiąc powietrze. - Masz dziecko, Lou.
Zacisnął usta powstrzymując jęk.
- Boże, co ja, co my robimy..? - ukryłam twarz w dłoniach. Już nawet nie próbowałam ukryć rozpaczy. Jego wargi zawisły nade mną jak senne widziadło. Ich zapach katował mnie i dusił, tak bardzo ich pragnęłam wiedząc, że nie należą do mnie.
- Czemu..? - wyszeptałam o sekundę wyprzedzając jego pocałunek. Był jak żelazna drzazga wbijająca się w serce, jak pieczęć kończąca napisany list. Nie wiem kiedy jego wargi zaczęły katować moje ramiona i szyję, nie wiem kiedy pod palcami poczułam ciepło jego wstrząsanej dreszczami skóry. Każdy ślad, który zostawiał na moim ciele palił i piekł żywym ogniem. Ubrania zdematerializowały się i zostały wypchnięte gdzieś poza ramy tego tragicznego momentu. Nasze ciała przywarły do siebie, choć wszechświat na to nie pozwalał. Rozpalone dłonie Lou trzymały mnie mocno, moje palce przeczesywały jego włosy i raz po raz zaciskały się na jego karku i nadgarstkach. Poddawałam się jego wargom, dłoniom, udom i biodrom wiedząc, że nikogo bardziej nie kocham. Nie chcieliśmy się od siebie oderwać, nie, kiedy niedługo stracimy to wszystko i każde pójdzie inną drogą. Nie teraz. Teraz jesteśmy razem. Jesteśmy jednością, tym samym, zawodzącym w osamotnieniu wyznaniem miłości.
Save your soul
Before you're too far gone
Before nothing can be done  


------------------------------------------------------------------------------------
No i wymordowałam XXXII. Ostatnio rzadko piszę - stres mnie przed szkołą łapie i nie mogę myśleć.
Dziękuję Wam jak zwykle za wszystko, po prawej nowa ankieta !
Na dziś cudowny kawałek : Rob Pattinson- Never Think - piosenka wspólnej nocy Lou & Am. Koniecznie przesłuchajcie! 
Idę kimać, bo powieki odmawiają mi współpracy (:
A! Jeszcze tylko polecam nowy blog Blue : http://dream-of-london.blogspot.com  Wpadnijcie - ja tam zjadam tę dziewczynę w całości !
Całusy xx









17 komentarzy:

  1. oooo dziękuję.....bardzo się cieszę, że ci się podoba mój najnowszy blog....;p
    A ten rozdział.......WoW! Boski jest.....
    Zastanawia mnie, czy Am naprawdę widziała tam Zayna....Co jeszcze sie wydarzy.....z kim ona ostatecznie będzie? Z Lou Harrym czy Zaynem?
    Jesteś taka nieprzewidywalna....

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity rozdział.
    Starsznie podoba mi się. ;)
    Teraz to juz na prawdę nie wiem z kim ma być Am. ;) Lou vs Hazza. To strasznie trudne. Jednakże Jezęli by była z Lou to ona by w sumie była szczęśliwa, tylko pewnie dręczyłaby się, że 'rozbiła' rodzinę eleonor. No i w tedy Hazza by był smutny...

    Pozdrawiam, czekam niecierpliwie na następny rozdział i zapraszam --- >onelove-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ;(

    http://from-hatred-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział.. <33
    Ale Am., źle się zachowuje wobec Harrego..
    Czekam na nast. ;)
    Zapraszam do mnie :
    http://a-story-about-one-direction.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny ;*
    Czekam na nn <3

    Zapraszam do sb:
    http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. O jaaa! Tak cudownie piszesz! Opisy, porównania... bark słów.
    Szkoda mi Harrego. On jest taki kochany i wg.;p Louis mnie wkurza, sam sobie jest winny to dziecko z El...
    Ale to dobrze, że tak jest.;D
    Czy w samolocie był Zayn, czy to tylko omamy??
    Czekam na nn./z

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko! Zazdroszczę ci takiego talentu!
    Rozdział jest wspaniały..
    Matko.. Lou vs Harry. Moim zdaniem.. Louis. Szkoda Harrego ale bardziej do Am pasuje Lou.
    Czy to Zayn był w samolocie czy to tylko omamy?
    Czekam na next ;)
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  8. matko! rozdział zajebisty naprawde myślałam że sie rozpłacze
    czułam wszystko co przezywa Ammie jestem ciekawa co stanie sie w następnym rozdziale czekam cierpliwie
    Paulina xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu, skąd ty bierzesz te historie? ; o są cudowne! A końcówka ;o Po prostu nie mogę doczekać się następnego rozdziału pisz pisz x

    OdpowiedzUsuń
  10. oo kurde, jest genialny! *.*
    już nie mogę doczekać się następnego. Ciekawa jestem czy to rzeczywiście był Zayn w tym samolocie.. ; >

    http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. WoW ! ;D Sądzę tylko tak jak wszystkie dziewczyny u góry : Czystyyy geeniuusz <33
    Zapraszam do mnie na drugi rozdział opowiadania na http://foreveryoungonedirection-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurczę... Nie jestem chyba w stanie napisać nic więcej. Cudowny rozdział, chociaż taki trochę smutny dla mnie. Szkoda mi Harry'ego. Jak on się o tym wszystkim dowie (chociaż na razie nie ma jak), to może się chłopak nie pozbierać.
    I czy to był jednak Zayn?
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam (:

    OdpowiedzUsuń
  13. O łał świetny !
    Masz niezły talent ! ♥
    Zyczę weny i czekam na następny ;
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Extra. ;)
    Przeczytałam całość, a często mi się to nie zdarza. ;)
    Naprawdę świetne, chociaż nie wiem o co chodzi, bo jestem tu pierwszy raz. ;)
    http://inspirations-fashion-silver.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Zayn w samolocie ?!
    Ta rywalizacja, kurcze rozdział rozwalił mnie całkowicie.
    Dawaj szybko następny.!

    http://keep-calm-and-go-to-england.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Matko!!;( Szkoda mi Am, ale jak mogła zdradzić Harolda? Wiem,że kocha Lou ale on ma dziecko z El, i jeszcze z Ammie będzie miał... Ciekawe jak to się teraz potoczy. Czekam na następny i mam nadzieje, że tym razem wtrącisz Zayna:). MEGA rozdział i piękna piosenka ;);)

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę przyznać, rewelacyjnie piszesz ! Jeśli zechcesz wpadnij kiedyś do mnie na love-zayn.blog.pl . Pozdrawiam ;)*

    OdpowiedzUsuń