niedziela, 8 lipca 2012

XII You only want me when I'm taken...

Zayn nie pojawił się ani na wieczorze filmowym, kiedy w końcu obejrzeliśmy ,,Kac Vegas'', ani nazajutrz na śniadaniu, obiedzie i kolacji. Cieszyłam się, że mój plan wywarł na nim zamierzony efekt, patrzyłam na Harrego z wdzięcznością. Gdyby nie on, wciąż tkwiłabym w sidłach Zayna. Polubiłam nawet udawanie dziewczyny Hazzy do tego stopnia, że nie odstępowałam go na krok. Niall cieszył się jak dzieciak widząc Hazze prowadzącego z troską mój wózek albo nas obejmujących się na stopniach werandy, Liam śmiał się tylko i kręcił głową ubawiony. Za to Louis zachowywał się bardzo dziwnie. Zupełnie jakby irytował go nasz udawany związek. Kiedy tylko pojawialiśmy się na horyzoncie, Lou znikał w kuchni, łazience lub garażu. Zauważyłam też, że częściej dzwoni do Eleonor. Nie rozumiałam jego zachowania. Może mieli problemy, dlatego wydawał się taki rozdrażniony i zasmucony. Nie mógł być przecież... Lou zazdrosny?? O mnie?? Czy to w ogóle możliwe?? Zdrowy rozsądek chyba mi nawalał... Lou nie mógłby być o mnie zazdrosny, dla niego liczyła się tylko Eleonor. Ja to...zwykła siostra. Kocha mnie, ale nie tak, jak bym sobie tego życzyła... Tak jak bym sobie życzyła..?! Co ja pierniczę! Kiepsko ze mną...Może to ta anemia wyjaławia mi mózg i gadam takie bzdury.. Muszę wybić to sobie z głowy raz na zawsze. Ale...czy nie warto by się przekonać? Może gdybym porozmawiała z Lou szczerze, wyjawiła mu tajemnicę związku z Hazzą, może wtedy przyznałby się do zazdrości i zgodziłby się, żebyśmy... Nie. Niczego nie będę robiła zbyt pochopnie. Jeszcze poczekam i zobaczę, jak się sprawy potoczą.
Tego wieczoru leżałam na kocyku z tyłu domu Hazzy. Podziwiałam równo przystrzyżony trawnik kiedy usłyszałam kroki. Za chwilę rozsiadł się przy mnie całkiem przystojny blondyn z ręką na temblaku.
- Am, chyba musisz porozmawiać z Lou.
 No dzięki za informację, wcale tego nie zaplanowałam! Mimo wszystko postanowiłam udawać głupią. A nuż Lou zwierzał się Liamowi??
- Dlaczego? - zmarszczyłam brwi. - Coś się dzieje?
Liam wzruszył ramionami.
- Nie wiem, wydaje się przygnębiony...
Ach więc nie tylko ja to widzę! Poczułam przypływ radości. Tak, nie ma wątpliwości! Lou był o mnie zazdrosny! I na dodatek wcale tego nie krył!
Pokiwałam głową.
- Tak, zauważyłam, ale nie wiem dlaczego. Masz jakieś sugestie..?
Liam zbadał mnie wzrokiem.
 -Nie mam bladego pojęcia, ale wydaje mi się, że Lou cierpi. Nie fizycznie, duchowo. Chciałem go wybadać, jednak nie mam tyle odwagi.. Wy jesteście jak rodzeństwo, powinnaś do niego pójść..Sam nie wiem...
Liam miał rację. Lou był zazdrosny, a ja musiałam mu powiedzieć, że... No właśnie, co miałam mu powiedzieć? Że czuje coś więcej, chociaż nie do końca wiem co..? Że nie wiadomo czemu Eleonor działa mi na nerwy? Że od dawna jestem ( bez owijania w bawełnę ) o niego zazdrosna? Nie mogłam wyobrazić sobie siebie wyznającej mu takie frazesy. Ale...postanowiłam spróbować.
- Kierunek : pokój muzyczny. - poinstruował jeszcze Liam widząc, jak wstaje z kocyka z bojową miną.

4 komentarze:

  1. Jestem pierwsza! Zacieszam! :D
    Bez zbędnych słów:
    ZAJEBISTE OPOWIADANIE! ♥♥♥
    Zapraszam do mnie -----> http://im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com/
    Mam nadzieję, ze zajrzysz ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. jaram się że ojeju xDD czekam na nn, pisz szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Amelio, wspaniale piszesz, a Twoje opowiadania czytam z wielką przyjemnością :) czekam na kolejne wpisy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz! Już czekam na następny rozdział! :)x Poinformowałabyś mnie na moim blogu? Byłabym wdzięczna.
    http://you-belong-with-me-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń